HMS Dreadnought 1907 - Trumpeter 1/350

.... Nie wiem Dorotka jak ty to widzisz....

Tak samo

No to zara trza wyciągnąć podkłady farby i inne śmierdzące rzeczy.... do roboty

O, nie tak szybko.

Rozpocząłem proces walki z blachami. Oczywiście na początku była porażka, ale potem jakoś tam szło. Takie podesty sobie skleiłem. Będą w miejscu tych plastikowych schodków (ale najpierw trzeba się upewnić że wszystko się zmieści).

I duuuże zbliżenie (wiem, Dorotka to nie jest). Teraz można się śmiać i szydzić.

Nie są złe nie pitol. Wprawa czyni miSZCZA Proponowałbym jednak BCG i gluta zobaczysz będzie łatwiej.

Krzychu działaj, działaj. Jest dobrze. Czy mi się wydaje czy te blaszki lutowałeś?

Co Ty chcesz... Przecież nie są złe. Jedyne co, to chyba te "poręcze" powinny być proste, ale bez lupy czy makra i tak nie widać...

Tak Marcin - lutowałem palnikiem. Na czuja, bo ledwo to widziałem, nawet pod lupą.

Dorotka - no właśnie były ugięte.

Tak Marcin - lutowałem palnikiem. Na czuja, bo ledwo to widziałem, nawet pod lupą.

Dorotka - no właśnie były ugięte.

Może w oryginale tam łańcuchy były

Też tak pomyślałem jak pisałem poprzedniego posta. Ale nawet nie myślę o tym aby podchodzić do głEMbokiej waloryzacji.

Dla oddechu od blach podziałałem z artylerią główną. Plastikowe lufy wymienione na metalowe Mastera. Udało się nawet zachować symetrię

A tak wygląda mocowanie luf

... Udało się nawet zachować symetrię

Jak wyznaczysz oś inwersyjną i przemienną, to się dopiero okaże

Fajne są

Działam dalej z działami.

Uczymy się, jakieś ofiary muszą być. To było to łatwiejsze. Teraz trzeba poprzyklejać drabinki I jeszcze parę duperelków zanim będą gotowe.

No i wypadałoby obrobić spód wieży z nadlewek i farfocli...

Też mi się te farfocle rzuciły w oczy.

Nie znacie się. Najważniejsze SoM BLASZKI.

A kto napisał że już skończone? Blaszki narazie na sucho przyłożone.

Co by nie było żeby nic się nie robi.

Działa artylerii głównej (bez 12 funtówek) gotowe.

No dalej, cos nie za szybko to idzie

Trochę trudności czasowych wystąpiło, do tego kolejny wyjazd do germanii na tydzień nieco przystopowały pracę. Ale w końcu znowu coś zacząłem dłubać. Wystrugałem, bo ciężko to nazwać modelowaniem osłonę komina. Niestety blaszki Trumpka są tak delikatne, że nawet jedno zagięcie spowodowało ich odrywanie się. Ostatecznie składana była z kilku pojedynczych elementów. Niestety odbiło się to na jakości. Dodam też że jest to pierwszy tak skomplikowany element PE jaki składałem. Przy drugim kominie mam pomysł na nieco inną metodologię składanie, może uda się trochę lepiej (oby).

...cos nie za szybko to idzie

szybko to się pchły łapie a nie modele porządnie skleja

Najważniejsze że nieubłaganie o przodu

Zobaczyłbyś tę pokrywę komina z Pontosa... PE to prawdziwy tester cierpliwości...